Znajomość języków obcych otwiera nam drogę do świata. Nie
podoba ci się życie w kraju w którym mieszkasz? Wyjeżdżasz. Chcesz przeczytać
książkę, uczyć się, ale w ojczystym języku tego nie znajdziesz? Nie ma
problemu.
Od najmłodszych lat w szkole uczymy się angielskiego a nawet i
drugiego języka. Tylko jak wygląda ta nauka? Zapamiętywanie na pamięć słówek,
regułek, czasów.
„Tego wyrażenia używamy w sytuacji…” „W tym przypadku, czasownik ma być na miejscu…
a rzeczownik w…” „W takich sytuacjach
używamy konstrukcji…”
Możecie sobie dopowiedzieć w puste miejsca co tam chcecie.
Tak właśnie wygląda nauka języka w szkole. Naprawdę, to są jakieś żarty. Jesteś
w innym kraju, zaczynasz rozmowę i… No tak, jestem pewny, że właśnie w tym
momencie przypomniała ci się regułka, że w tej sytuacji, musisz użyć tego i
tego.
To jest bez sensu.
Kiedy zaczynasz rozmowę, nie myślisz o
regułkach. To jest już „wyuczone”. Masz zakorzenione w głowie czego użyć. Co
najwyżej myślisz nad słowami jakich użyć, ale nie nad konstrukcją czy regułą
jaka w danej sytuacji obowiązuje.
Trzeba wyrobić sobie wyczucie językowe, jak najczęściej mieć
kontakt z językiem jakiego chcemy się nauczyć. Najlepiej codziennie. Dlatego
też najlepiej się uczyć w kraju gdzie ten język obowiązuje, ale jeśli nie mamy
takiej możliwości, „stwórzmy pozory”.
Masz ustawiony język polski w telefonie?
Zmień go. Dojeżdżasz autem do pracy? Słuchaj płyty z rozmowami, muzyką w danym
języku. Masz znajomego, znajomą co też chce nauczyć się tego samego języka?
Super, próbujcie rozmawiać między sobą. Wykuj ze 100 najczęściej używanych słów
w danym języku i próbuj czytać jakieś proste książki. Skąd wziąć te słowa?
Odsyłam do google. Chodzi o oswojenie naszego mózgu z danym językiem, nie
musisz wszystkiego rozumieć, nawet w ogóle, ale miej kontakt z tym językiem jak najwięcej czasu.
Kiedy małe dziecko uczy się mówić, ono nie ma na jaki język
przetłumaczyć usłyszane słowa, bo nie zna żadnego, ale słyszy wszystko, a mózg
automatycznie się oswaja. Po czasie zaczyna mówić i rozumieć nie mając POJĘCIA
co to jest, rzeczownik, czasownik, regułka czy inna przydawka. Swoją drogą,
tego ostatniego to sam nie wiem i jakoś nie chcę mi się tego sprawdzać.
Wymaga to wszystko oczywiście wielkich chęci i samozaparcia,
ale taką metodą już po miesiącu można spokojnie rozmawiać w stopniu w miarę
komunikatywnym, w zależności ile czasu poświęcimy.
Bardzo ciekawy wpis,języki obce kocham . Szkoła oczywiście pomaga w nauce języków ,ale na nic się one zdają do biegłego władania jeśli sami nie poświęcimy im czasu w domu (nawet przez takie błahe czynności jak oglądanie seriali czy filmów .. ) ;-)
OdpowiedzUsuń