BLOG PRZENIESIONY - ZAPRASZAM TUTAJ

Jeśli myślisz, że urzędnicy w Polsce to kretyni...


urząd, zameldowanie, Włochy, blog


To znaczy, że nigdy nie byłeś we Włoszech.


Z chodzeniem po urzędach i innych państwowych instytucjach jest jak z chodzeniem do lekarza - nikt tych miejsc nie lubi i idzie tam tylko wtedy, kiedy już naprawdę musi.

Wszyscy dobrze wiemy jak czasem urzędnicy potrafią męczyć tymi papierami, wypełnianiem ich, podpisywaniem różnych nikomu niepotrzebnych pierdół, a do tego potem jeszcze czekaj sobie na nie 2 tygodnie.

To też miała być po prostu normalna, zwyczajna wizyta. Po prostu człowiek chciał się zameldować, że istnieje, że mieszka w normalnym miejscu, a nie pod mostem, że nie jest żebrakiem z pod hipermarketu. No to poszedłem. W celu prostego powiedzenia tym kretynom, że nie mieszkam pod tym cholernym mostem.

Z zewnątrz te budynki zazwyczaj wyglądają solidnie i nawet ładnie. Swoją drogą może to tak specjalnie. Podpuszczają, że będzie fajnie. Żebyś tylko wszedł, bo jak już wejdziesz to tak od siebie po prostu już tutaj nie wrócisz. Wszyscy wiemy dlaczego.

Wchodzę. Rozglądam się po okienkach. Nikogo nie widzę, ale tak i tak podszedłem bliżej. W oddali zauważyłem urzędasa w sąsiednim biurze - gawędził przez telefon. Czekałem jak ten idiota chyba z pół godziny, bo musiał babci poradzić, jakie ma drzwi kupić do domu. 
Po tym czasie chyba w końcu wybrała, bo schował komórkę i podszedł do okienka. Jak na urzędnika państwowego przystało, grzecznie zapytał w czym może mi pomóc. Powiedziałem o co chodzi i w jakim celu przychodzę. 

Podałem panu dowód osobisty - polski oczywiście.
I właśnie w tym momencie doznałem totalnego szoku. Całe życie wydawało mi się, że to ja jestem jakiś niedouczony, inny czy co, ale po tym co usłyszałem już nigdy nawet do głowy mi nie przyjdzie, żeby tak pomyśleć.

Pan zza okienka uprzejmie zadał mi jedno pytanie, a nawet dwa...

- Że chciałby dostać dowód osobisty, a nie prawo jazdy.

(We Włoszech prawie każdy posiada zazwyczaj papierowy dowód osobisty, bo za plakietkę trzeba więcej zapłacić. Wygląda podobnie jak dowód rejestracyjny samochodu)

Rozumiem, że mało kto tutaj daje dowód w postaci plakietki, ale jak można nie odróżnić dowodu od prawa jazdy? Przypominam, że to jest „urzędnik”. Powiedziałem panu uprzejmie, że to właśnie jest dowód…
Popatrzył jeszcze raz na dokument i nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął.

Potem zadał mi drugie pytanie, które już konkretnie zwaliło mnie z nóg. Wtedy już naprawdę nie wiedziałem, czy mam się śmiać, płakać czy może powiesić.


- Czy ma pan ze sobą paszport?


No kurwa. Jak państwowy urzędnik może nie wiedzieć, że Polska jest w Unii Europejskiej i należy do bezpaszportowej strefy Schengen? 

Zdjęcie: thisisbossi


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.