BLOG PRZENIESIONY - ZAPRASZAM TUTAJ

Słowa niewypowiedziane teraz mogą już zostać niewypowiedziane nigdy


Czas, słowa, zegar, historia


Z powodu pozornie błahego - braku następnej okazji.


To zdarzyło się jakieś 6 czy 7 lat temu. Byłem jeszcze bardzo młody i głupi, a to drugie podobno zostało mi nawet do dzisiaj, chociaż osobiście w to nie wierzę. Akurat byłem wtedy po przeprowadzce do nowego miejsca zamieszkania i świeżo po przyjściu do nowej szkoły. Nie miałem z kim porozmawiać, z kim przeżywać codzienne momenty życia, z kim chociaż trochę po prostu pobyć czy z kim się napić. Chociaż nie... Bez tego ostatniego. Wtedy jeszcze byłem za młody na picie, chociaż w dzisiejszych czasach to może już normalne…?

Nie znałem nikogo, a po paru tygodniach nawet już siebie.
Ludzie, których tam dość niechętnie na początku poznawałem wydawali się dziwni. Inni. Nie pasowali do wszystkich, których poznałem dotychczas. Nauczyciele jedynie byli tacy jak wszędzie. Podzieleni na tych w większości głupich i na tych w mniejszości mądrych, gdzie w grupie tych drugich przeważali przeważnie ci starsi.

To był dla mnie nowy świat. Czy lepszy? Nie wiem. Inny. Po czasie w końcu wkręciłem się w towarzystwo w mojej nowej klasie, później zacząłem poznawać również osoby z całej szkoły.
A z najlepszymi kumplami jak to zwykle bywa, stworzyłem zgraną paczkę.

Wtedy przez znajomych jednego kumpla z naszego towarzystwa poznałem ją - Martę. Była ładną, dowcipną i bardzo wkurwiającą pilną uczennicą, która zawsze była na wszystko nauczona i miała wszystkie zadania domowe. Była dziewczyną o silnym charakterze można by powiedzieć. Pewnie dlatego też minęło trochę czasu zanim w ogóle zaczęliśmy ze sobą normalnie rozmawiać. Bez dogryzania sobie wzajemnie przy każdej możliwej okazji.

Pewnego dnia dali nam w szkole bardzo ważne zadanie do domu, które mieliśmy zrobić na następny dzień. Nauczyciel poprosił Martę o przedstawienie swojego. Tylko akurat tego dnia ku zdziwieniu całej klasy ona nie zrobiła zadania. Podniosłem rękę i powiedziałem, że ja mam zadanie Marty. Powiedziałem, że chciałem je odpisać, bo sam nie zrobiłem. Dałem swój zeszyt z zadaniem nauczycielowi. Miałem szczęście, że akurat teraz mieliśmy lekcję z nauczycielem z tej pierwszej grupy - głupich i nie zorientował się, że to moje pismo.


Dziecinada w sumie, ale liczą się właśnie te krótkie chwile. Pozornie mało istotne, a tak naprawdę bardzo ważne. To one dopełniając te najważniejsze tworzą całokształt.


Po tej lekcji Marta podeszła do mnie i zapytała czemu to zrobiłem. Odpowiedziałem, że nie wiem. Tak po prostu czasem lubię zrobić coś dla kogoś. Pierwszy raz normalnie rozmawialiśmy. Bez dogryzek. Bez spin. Powiedziała, że poprzedniego dnia dowiedziała się, że zmarła jej siostra, a ona nie miała siły, żeby robić jeszcze jakieś zadanie do szkoły.

Od tamtego momentu już dogadywaliśmy się świetnie, a ja chciałem powiedzieć jej coś więcej. Porozmawiać o nas, ale nie zdążyłem powiedzieć tych wszystkich ważnych słów. Tydzień później musiałem wracać do poprzedniego miasta. Daleko stąd.

Miesiąc po powrocie znalazłem list w skrzynce pocztowej napisany piórem z niebieskim atramentem.
Od Marty.

List był długi na dwie kartki A4. W sumie to większość to było niewiele znaczących bzdet o których nawet nie warto tutaj wspominać. Takich jak: co tam w szkole, co się zmieniło, co słychać u kumpli.

Liczyło się tak naprawdę tylko to, co było napisane na samym końcu:


"PS: Bardzo mi Ciebie brakuje. Marta"


Wtedy zrozumiałem wszystko. Zrozumiałem, że jeśli wtedy bym znalazł odwagę to być może wszystko byłoby teraz inne. A teraz jest już za późno. Nigdy nie odpisałem na ten list i od tamtego czasu w szkole już nigdy się nie spotkaliśmy.

Czas płynie szybko. Za szybko. Nigdy nie masz pewności co będzie jutro, więc śpiesz się, bo...



"Słowa niewypowiedziane teraz mogą już zostać niewypowiedziane nigdy"


Zdjęcie: PHOTO VANOVA


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.